poniedziałek, 3 grudnia 2007

Konkurs piosenki i wszystko co z nim związane...

Tak jak pisałam Wam wcześniej zdecydowałam się na wzięcie udziału w konkursie piosenki, który polegał na tym, że obcokrajowy musieli śpiewać piosenki po chińsku, natomiast Chińczycy mieli za zadanie zabłyszczeć w obcojęzycznym repertuarze. Konkurs był organizowany przez Uniwersytet Xiamen.
1 grudnia odbyły się wstępne eliminacje, do których przystąpiła przerażająca liczba 107 osób(!), z czego 80% stanowili rozśpiewani Chińczycy. Wyobrażacie sobie tego typu sytuację na polskim uniwersytecie? Przyznam, że ja nie. Poziom występów był bardzo zróżnicowany. Można było usłyszeć potworne jęczydła, które nie miały nic wspólnego ze śpiewaniem. Oczywiście zaprezentowało się także paru chińskich profesjonalistów - w tym dwie divy operowe(!). W każdym razie było bardzo ciekawie.
Ja zaprezentowałam piosenkę 女人是老虎 "Kobiety są tygrysami". Podkład muzyczny zrobił dla mnie Michał, więc z pełną profeską ruszyłam do boju...


Nie byłam zachwycona swoim występem, tym bardziej, że z powodu niebotycznej liczby uczestników każda piosenka miała trwać tylko jedną minutę. Ale udało się i przeszłam do finału. W związku z tym, trzeba było troszkę poświętować...:> Więc świętowaliśmy...

Z Manuelą,

I z Simonem,

Podczas Tanga:)

I tak po prostu...:0




Niektórzy byli tak szczęśliwi, że aż rzucali się na kolana przed telewizorem z karaoke:))
Nas dodatkowo uszczęśliwił przyjazd Tomasza do Xiamen. Poznaliśmy się na skypie i tak się złożyło, że Tomasz miał tu coś do załatwienia, więc nas odwiedził. Ale było śmisznie. Jak zawsze, kiedy Polacy odnajdą się na obczyźnie:)

 A tutaj uprzejmie przedstawiam:

"White King and White Queen" Tak mówią...:)
Następnego dnia - 2 grudnia, przed próbą do finału konkursu, w celu rozśpiewania się,  wybrałam się do miejsca, które zarekomendował mi pewnien niemiecki pianista:)
Jest to wielki kompleks budynków, w których znajduje się 530 małych salek, a każda z nich posiada pianino. Nie trzeba być studentem wydziału muzycznego, żeby móc korzystać z tego dobrodziejstwa. I to tak dla wiadomości dla moich kochanych muzycznych przyjaciółek...



Pokażcie władzom uczelni te zdjęcia, niech wiedzą jak się powinno dbać o utalentowanych ludzi:)
A tutaj już finał. Ze 107 osób, do finału przeszło 26 osób. W tym mój chiński faworyt: "Nowy Elton John". Zaśpiewał po prostu 
genialnie.



Jury przyznawało punktu od 0 do 100.
Ja wystąpiłam z numerem 17 i wykonałam piosenkę 清藏高原 "Wyżyna Tybetańska".


Dałam z siebie wszystko i było to przeogromne przeżycie. Szkoda, że nie umiem wgrać tutaj fimu, to sami byście ocenili. Przyszło bardzo wielu naszych
znajomych, więc doping trwał nieprzerwanie.
Dostałam średnią 95,5. Po mnie wystąpiła Veronika ze Słowacji i zaspiewała przepieknie zdobywając notę 97. Ponieważ nasza punktacja odbiegała od reszty, więc jury przyznało nam obu zwycięstwo.

Tutaj z władzami Uniwersytetu...

Słowiański blond rulezzzzzz....:)))




Ach... no i dyplom!

Jestem bardzo szczęśliwa.
Dla takich chwil warto żyć!
P.s. Wygrałam telefon komórkowy:)
A jeśli już mowa o życiu...
Mam dla Was pewną raczej przerażającą chińską ciekawostkę...

To co widać na załączonym obrazku to breloki do kluczy z żywymi rybkami w środku...
ech...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie! Oczekujcie już niebawem nowych rewelacji.
AAA! Już prawie za dwa tygodnie jestem w domu na święta!!!

2 komentarze:

gosia pisze...

a nie mówiłam!@ wiedzialam, że wygrasz! Gratulacje! :) nie no,Aśka, jesteś nie do zatrzymania...:)
buziaki

gosia pisze...

a, i masz gorące gratulacje od Grzegorza... hm, nie, wcale nie jestem zazdrosna....
joke! :)
także, wiesz..

yeah.
którego i o której wracasz?