poniedziałek, 8 października 2007

Dom

Witam wszystkich!
Najpierw chciałabym przeprosić Was za liczne literówki, ale niestety nie mogę ich poprawiać po opublikowaniu, gdyż strona blogspot jest najprawdopodobniej w Chinach ocenzurowana. Nie mogę na nią wejść, ale najważniejsze, że mogę pisać.
Zgodnie z zapowiedziami przedstawiam Wam nasze mieszkanie. Kiedy pierwszy raz do niego weszłyśmy było jeszcze zamieszkane przez naszych poprzedników. Wyglądało obrzydliwie. Wszędzie kurz i śmieci, nie mówiąc już o pleśni – a raczej glonach, przy umywalkach na balkonach. Następnego dnia był dzień przeprowadzki. Pierwszą noc spędziłyśmy z Renatą w jednym łóżku (Agata została jeszcze w akademiku), ponieważ zbytnio puściłyśmy wodze naszej wyobraźni - jeśli chodzi o ewentualnych zwierzęcych współlokatorów. Wierzcie mi, że nie było to bezpodstawne. Karaluchy w Chinach osiągają wielkość Snickersa, ponadto potrafią latać i są częstymi gośćmi w mniej zadbanych domach. A zatem, po tej ciężkiej nocy, w kombinezonach niczym z filmu „Ghost Busters” i z nie mniej trującymi wypleniaczami zabrałyśmy się do odkażania mieszkania. No cóż, żadne karaluchowe zwłoki się nie znalazły, a kuchnia, która teoretycznie jest najbardziej lubianym przez nie pomieszczeniem, została szczelnie zamknięta. Nie dałybyśmy rady jej posprzątać. Prawdę mówiąc, nie jest nam potrzebna; jedzenie jest tutaj tak tanie i smaczne, że nie ma sensu gotować, a lodówka i tak stoi w salonie.
Teraz nasze mieszkanie jest domem. Prawdziwym domem. Wszystko lśni i pachnie. Łazienki (są dwie) błyszczą, a w pokojach zadomowił się kobiecy klimat… Także…:)
Żeby nie być gołosłownym:

Salon z balkonem

Część jadalna

Fotel do masażu na balkonie:)

Mój pokój

Pokój Renaty

Agata w swoim pokoju z prywatną łazienką (!);0
A teraz chińska ciekawostka:

Chińczycy mają już swoją Paris Hilton!
No dobrze, to był tylko żarcik:)
Teraz trochę bardziej ambitna chińska ciekawostka:

Zasnął marząc o McChickenie:)
Już jutro relacja ze spotkań z chińskim biznesmenem czyli jak zrobić, żeby Stosunkowo Tanio Wyszło:)))

3 komentarze:

Jurko z Pyrczewa pisze...

Zaaaajeeeeeebiściieeeeeeeeee!
Agata oczywiście już przy nauce :D założę się, że z pokoju nie wychodzi, tylko non stop laptop i hajże do nauki :D
Zazdroszczę Wam w chuj!
A w ogóle to mieszkanie macie zajebiste. Wpadam. :D
Czekajcie mnie z ciepłą strawą i gorącą kąpielą. Przydałby się także ciepły pled, by okryć me strudzone nogi.
Eeeej naprawdę super! Weź dawaj więcej! Bo normalnie nie wytrzymam :D

ola remiszewska pisze...

Asieńko, jaki wspaniły blog, jestem pod wrażeniem Xiamenu i twoich przygód,no i Waszego występu!widzę, że godnie reprezentujecie Ojczyznę w Xiamenie:) oby tak dalej!pozdrowenia z Nankinu

ola remiszewska pisze...

aha..zapomnialam napisać najważniejszego:ALE WAM ZAZDROSZCZE MIESZKANIA!!ja mieszkam w jednym z niewielu mieszkań w akademiku gdzie nie biegają mega giga ogromniaste kalauchy:( naprawde jestem pod warażeniem.a jak się podłoga blyszczy:).mniemam iż to wasza zasługa:)