Witam Was serdecznie!
Dziś zdam Wam relację z przepięknej klasowej wycieczki, która odbyła się w niedzielę o morderczej porze 9.00 rano, przez co niektórzy - nie będę wymieniać imion (Renatka, wstań jak o Tobie mówię:) z powodu sobotnich wybryków nie mogli opuścić snu o takiej wczesnej godzinie i... nie pojechali:(
Na wycieczkę pojechaliśmy do wspominanego już nieraz przeze mnie Jimei, gdzie znajduje się dopiero co otwarty ogród EXPO (The 6th China International Garden & Flower EXPO).
Cris (ze Stanów) zabrał na wycieczkę swoją chińską przyjaciółkę.
Na zdjęciu: wyżej wspomniani oraz dwie Tajki.
Miałam okazję odwiedzić tego typu miejsca we Włoszech i Hiszpanii i prawdę mówiąc nie zauważyłam żadnej różnicy. Gdyby nie pare budowli o typowej chińskiej architekturze to mogłabym uwierzyć, że jestem w jakiejś innej części świata. Jest to dowód na to, jak szybko rozwijają się Chiny i moje wyobrażenia przed pierwszą wizytą w tym państwie nie mają zupełnie odniesienia w realnym świecie.
Powyższe zdjęcie przedstawia "tradycjny" chiński 土楼 czyli "ścianę z ziemi". Tego typu budowla występuje w prowincji Fujian jako forma muru obronnego, co dla nas Europejczyków nie stanowi żadnej nowości, gdyż mur obronny był rzeczą zupełnie powszednią w europejskich miastach:) Jednak, jak wytłumaczył nam nasz nauczyciel prawdziwy土楼 wyglądał o wiele bardziej prymitywnie i miał charakterystyczne elementy architektury chińskiej.
Tutaj już po obiedzie z Lanlan.
Po niezaprzeczalnym sukcesie "Władcy Pierścieni" Hobitty dotarły także do Jimei.
A to krzako-zwierzęta:)
Beztroskie chwile na huśtawce:)
I powrót autobusem, gdzie mimo zmęczenia spacerowaniem i słońcem humor nas nie opuszczał.
A teraz kilka zdjęć z kolacji dla władz Uniwersytetu Xiamen, która odbyła się w ramach konferencji naukowej dla profesorów - sinologów z całego świata, którzy chcą nawiązać współpracę z Xiamen i na której miałam zaszczyt zaśpiewać:)
Tutaj z Weroniką i chińską śpiewaczką operową:)
A teraz chciałabym zaprezentować Wam mojego nauczyciela od języka mówionego (po prawej). Podejrzewamy, że jest mnichem. Hehe...
Obok nauczyciela stoi nasz najstarszy kolega z grupy. Właśnie opowiada o swojej ojczyźnie, którą jest Malezja:)
Tutaj z kolei nasz kolega z Japonii, który zachwycił nas swoim talentem malarskim. Z niesamowitą precyzją naszkicował mapę Japonii, a zajęło mu to 15 sekund. Potem wytłumaczył nam, że tego uczą się dzieci w japońskich przedszkolach:)
Musicie mi wybaczyć, ale ostatnio mam niedobór chińskich ciekawostek:) Obiecuję, że już niebawem się to zmieni. Na dniach mam w planach odwiedzenie szpitala chińskiej medycyny naturalnej (jedynie w celach profilaktycznych) i ufam, że to dostarczy mi to nowych wrażeń i materiałów:0
Tymczasem żegnam i kto wie, czy następnego posta nie zamieszczę już z Pekinu, gdzie zatrzymuję się na wielkie zakupy przed wielkim powrotem na Święta:))))
2 komentarze:
fajnie :)
Ale fajnieee! I tak cieplo! Zazdroszcze Ci braku kurtki i rekawiczek :)
Prześlij komentarz