Nie wiem czy pamiętacie, ale wspominałam kiedyś, że zaczynam pracę w przedszkolu jako nauczycielka języka angielskiego. No i zaczęłam. Mam zajęcia z dziećmi od 3 do 6 roku życia. Te najmłodsze są wspaniałe, mimo, iż niektóre zaczynają okropnie płakać jak mnie widzą. W większości przypadków jestem pierwszym człowiekiem o jasnych włosach i białej skórze, którego miały okazję zobaczyć. Nie ma się co dziwić.
Wszystkie dzieci, jak to dzieci są kochane i już bardzo się z nimi związałam. Nie ukrywam jednak, że
taka praca bynajmniej nie należy do najłatwiejszych i bywa nawet wykańczająca. W każdej grupie jest ok.30 dzieci, więc skupienie uwagi ich wszystkich nie jest prostym zadaniem. W najmłodszych grupach niektóre dzieci zasypiają na siedząco i za każdym razem żałuję, że nie mam ukrytej kamery i nie mogę nagrać tego ich uporczywego zmagania się z wszechogarniającą sennością.
Ponieważ w programie nauczania, który otrzymałam są także piosenki, więc
zajęcia ogólnie są ciekawe. Im więcej robię min i wygłupów, tym dzieciaki lepiej się bawią. Najbardziej rozczula mnie jak podczas zajęć wstaje taki miniaturowy trzylatek, podchodzi do mnie i mówi: "Nauczycielko, a on mnie ugryzł w palca !!!".
Dzieci natomiast mają najlepszy ubaw, kiedy staram się powtórzyć ich imiona. Zaśmiewają się do rozpuku.
Mimo iż, jeżdżę do przedszkola na 9, więc muszę wstać ok.7.30, to nie mogę narzekać, bo trasa, którą jedzie mój autobus prowadzi cały czas nad morzem:)
O, a to miejce, z którego odjeżdża mój autobus...
A tutaj juz przedszkolaczki. Właśnie kończą śniadanie.
Zajęcia
A teraz jeszcze parę zdjęć pt. jak wygląda początek listopada w Xiamen...
O tak:
Chińska ciekawostka:
Kot był naprawdę malutki, dla porównanie spójrzcie na filtr od papierosa, który leży koło kotka.
5 komentarzy:
Kurtka na wacie! a właściwie na wietrze... oj, zazdroszcze Wam takiego listopada!!!! Tam cały rok jest tak ciepło????
Podziwiam Panią Przedszkolankę...:) hehe, moja Gwiazda..:)
i ja Ciebie moja kochana!
w ciągu dnia jest gorrąco, ale wieczory i noce...brrrrrrr:)))
a o co chodzi z tym kotkiem? czemu on taki malutki?
no coz.zobaczylam go pod stolem jak jadlam obiad.i powalil mnie jego rozmiar.chyba byl nowo narodzony.nie chcialam robic zdjecia z lampa,bo pomyslalam, ze skoro jest taki malutki, to moge go oslepic.dlatego zdjecie jest takie czerwone.
Prześlij komentarz